czwartek, 1 marca 2012

Zakochać się we włosach

 Powinnam mieć zakaz wchodzenia do miejsc, gdzie występują kosmetyki.

 Wystarczyły dwie minuty, podczas których farmaceutka realizowała na zapleczu moją receptę, bym wypatrzyła obniżkę na maskę do włosów WAX do włosów suchych na końcach i przetłuszczających się u nasady, z aloesem i wyciągiem z henny, w szokującej pojemności 480 ml. Nie oparłam się. Maska jest ważna do 2015 roku, więc, o ile przetrwam grudniowy koniec świata, będzie na zaś. NIEMAL czuję się usprawiedliwiona...

 Wczoraj włosowo dałam do pieca. Półtorej godziny z olejem amla, zmycie szamponem z rzepą i ponad pół godziny z maską Biovax z dodatkiem naturalnego miodu, zawiniętą na głowie w czepek oraz ręcznik, dały obłędne rezultaty. Po zdjęciu trzech grubych papilotów założonych na noc, uzyskałam mięsiste, lśniące i miękkie jak jedwab (nie przesadzam) loki. Obłęd!

 Jakby tego było mało, po kilku dniach spędzonych na mozolnym oskubywaniu się z końcówek, od czego dostawałam już migreny i zeza, zacisnęłam zęby i stojąc nad umywalką, opitoliłam jak leci wszystkie suche kosmyki. Koniec rozsupływania mikro-dreadów na końcach!

 A tak moja koafiura wyglądała po całym dniu - bez utrwalenia piankami, lakierem i innym lepiszczem, rozczesane chwilę wcześniej:


 (Loczki po lewej są rzadsze, iż gdyż ponieważ był tam tylko jeden papilot, który, niestety, przez noc się rozpapilocił)

 Powiadam zatem: warto łazić w ręczniku na głowie przez jeden wieczór raz na kilka dni, by uzyskać taką jakość. Zakochuję się w swoich włosach!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz